sobota, października 06, 2007

Throwback album: Masta Ace

Mam swoje upodobania co do płyt, których słucham w samochodzie. Na przykłada za miastem zupełnie nie odpowiada mi hip hop. Jadąc polskimi drogami w tych jesiennych krajobrazach najprzyjeniej słucha mi się soulowych diw i ich obszernych utworów zawierających w sobie wszystko co cieszy oko, ale także mega rockowych hitów o które sama bym się nie podejrzewała. Przyznaje się do tego, że fajnie brzmią mi wśród polskich pól takie utwory jak np "Mama, I'm coming home" Ozzy'ego czy "Crazy" Gnarls Barkley. W pierwszej dziesiątce znalazłaby się też na pewno Angie Stone z utworem "Life Goes On". Ale to za miastem. W mieście, w którym z zamiłowaniem spędzam 90% swojego życia, dobór ścieżki dźwiękowej do samochodu mam zupełnie inny. Mam i Beyonce i Justina i Erykah i Musiqa. No, przeróżności. O boże, zabijcie mnie - na mojej super składance mam nawet Rihannę. Mam też klilka płyt-mixów od mojego chłopaka z oldschoolowym hip hopem. W mieście hip hop to mus. Nawet jak go człowiek włączy w maluchu to czuje się ważny jakby sunął conajmniej GMC Yukon Denali. Jeśli chodzi o całe płyty hip hopowe, które w moich kategoriach nadają się do słuchania od początku do końca to jest takich niewiele. Na pewno jakieś Commony, Nasy, Kanye i pare takich beściaków. Dzisiaj chciałam wam polecić płytę, która mimo tego, że mało znana topuje w moim rankingu płyt hip hopowych do samochodu (no i w generalnym też sobie nieźle radzi).

O Masta Ace nie będę się rozwodzić bo to nie clue tej recenzji. To raper starej szkoły - zaczynał pod koniec lat 80tych. Płyta, którą tu opiszę z pewnością nie jest jedyną godną polecenia w jego dorobku (warto wspomnieć choćby "Disposable Arts") ale to już zostawiam wam do odkrycia.

"A Long Hot Summer" wydane w 2004 roku ma jedną z najlepszych ogólnych koncepcji jakie moje uszy słyszały. Nic na tej płycie nie ma zbędnego, każdy skit jest częścią spójnej historii ciągnącej się od pierwszego do ostatniego utworu. Historia opowiadająca o undergroundowym raperze i jego podejrzanym znajomku przenosi nas w klimat gorącego lata w Brooklynie. Zróżnicowanie tematyczne płyty jest zaskakujące - jest tu krótka historia pewnej męsko-damskiej znajomości (Brooklyn Masala), historie o problemach biednych raperów (Da Grind), jest coś o ciemnych interesach w showbiznesie (The Ways), są zachwyty nad pięknem świata (Beautiful), jest hymn o nienawiści do ludzi i frustracji (F.A.Y.), historie prosto z trasy koncertowej (Travelocity), jest nawet coś o praniu (Soda & Soap) ;) Klimat płyty jest tak autentyczny, że słucham jej z zapartym tchem od początku do końca. Nie ma tu nic co można by wyrzucić bo posypałaby się cała historia i to jest w tej płycie powalające.

Album przepełniony jest gorączką i zaduchem gorącego lata w Nowym Jorku dlatego najlepiej słucha się jej właśnie o tej porze roku. To płyta dla tych, którym nie przeszkadza brud, hałas czy szemrani osobnicy z dziwnych dzielnic, bo wiedzą, że to wszystko jest częścią wielkomiejskiej stuktury. Na koniec dodam, że goście na płycie równiez nie zawodzą - wśród nich Edo G., The Beatnuts, Rahzel, Jean Grae czy Big Noyd.

Nie pozostaje mi nic jak zachęcić was to ściągnięcia tej płyty. Ach, dodam, że jeśli nie lubicie hip hopu to nie macie się co łudzić, że zrozumiecie co miałam na myśli pisząc tę recenzję.

P.S. Polecam Good Ol Love wyprodukowane przez 9th Wonder.

Tracklista

1. The Count (Interlude)
2. Big City
3. Good Ol Love
4. Fats Belvedere (Interlude)
5. Da Grind Feat. Apocalypse
6. H.O.O.D.
7. The Stoop (Interlude)
8. Beautiful
9. F.A.Y. Feta. Strick
10. Fats Crib (Interlude)
11. Soda & Soap Feat. Jean Grae
12. Do It Man Feat Big Noyd
13. Brooklyn Masala Feat. Leschea
14. The Proposition (Interlude)
15. Travelocity Feat. Punch&Words
16. The Ways
17. Wutuwankno Feat. Edo G.
18. The After Party (Interlude)
19. Oh My God Feat. The Beatnuts & Rahzel
20. Cellmate (Interlude)
21. Revelations

DOWNLOAD FROM SENDSPACE

DOWNLOAD FROM RAPIDSHARE

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

znałam go już wcześniej i uważam, że ta płyta jest w porządku, ale bez zachwytu - ot, posłucham sobie jej przy sprzątaniu albo gotowaniu.. to wszystko ;)

ps. moglibyście jeszcze raz wstawić link do graduation kanye? nie miałam przez ten czas internetu, a link przepadł ;)