Mieć talent, a odpowiednio go wykorzystywać to dwie zupełnie inne sprawy. Craig David zawsze miał z tym ogromne problemy. Po znakomitym przyjęciu przez krytykę i słuchaczy debiutanckiego albumu Born To Do It, przyszła pora na bardzo proamerykańki Slicker Than Your Average, którym Craig miał dogonić takich tuzów R&B jak np. Usher. Na próżno. Tak to jest, gdy próbuje się wwieść drewno do lasu. Na The Story Goes... było jeszcze gorzej, tylko jakby nieco w drugą stronę. Mogliśmy na nim usłyszeć spopiałego, zagubionego Craiga, który nie mógł zdecydować, czy chce być pięknym chłopcem z boybandu czy wokalistą R&B. Po porażce ostatniego albumu było wiadome, że następna płyta będzie jego być lub nie być, ostatnią szansą, by zostać potraktowanym poważnie i zdobyć zaufanie publiczności. Czy po przesłuchaniu nowego wydawnictwa Trust me, można w końcu zaufać Craigowi? Zobaczmy.
Album otwiera nieszczęsne Hot Stuff (Let's dance), nad którym już na soulbowlu płakałam. Jedno trzeba przyznać temu kawałkowi, jest tak skoczny i łatwo wpadający w ucho, że w końcu i ja musiałam się poddać. Taneczne rytmy ani na chwilę nie opuszczają Trust me. Przy dwóch następnych utworach - latynoskim 6 of 1 Thing oraz mocno inspirowanym Kool & The Gangiem Friday Night - trudno utrzymać nogi w ryzach. Craig wyhamowuje przy Awkward - pięknym, niezwykle sentymentalnym utworze ze starej dobrej soulowej szkoły. Towarzyszy mu intrygująca, zaledwie 16-letnia Rita Ora - czyżby nowa gwiazda na horyzoncie? Następne w kolejce są bujające Just a Reminder oraz bardzo Craigowe (w pozytywnym znaczeniu) Officially Yours. Nie rozumiem tylko, czemu te 2 utwory znalazły się na albumie obok siebie, ponieważ lekko zlewają się ze sobą. Następnie w Kinda Girl For Me, jako któryś już z kolei (!), Craig sięga po nieśmiertelny sampel z utworu You Are Everything The Stylistics, co wychodzi mu zaskakująco wdzięcznie. Teraz pora na absolutny dynamit, moje numero uno tego albumu, czyli She's on Fire. Mocno inspirowany reggae podkład, a do tego rapujący z karaibskim akcentem Craig - bezcenne ! Chciałoby się słyszeć więcej takiej nieprzewidywalnej, różnorodnej Krejdżiny. Przejdźmy teraz do Don't Play with our Love, kolejnego utworu nagranego na Kubie, co bezsprzecznie słychać. Bez wątpienia trzeba ten album pochwalić za to, że w dobie dusznych Timbalandowych beatów, koncentruje się on na żywych instrumentach, sekcji dętej. Ale nie zatrzymujmy się. Kolejny przystanek to najbardziej dziwaczy, najbardziej ,,odstający" od reszty albumu utwór Top of the Hill. ,,Na pierwszy rzut ucha" to zwykła balladka. Po powtórnym przesłuchaniu brzmi jednak równocześnie niezmiernie tanio-popowo, trochę country'owo, a w chórkach wręcz Beatlesowsko ! Istne dziwy. Kawałek z gatunku takich, które albo się lubi, albo wymiotuje na ich dźwięk. Ja kupiłam Craiga Beatlesa, teraz czekam na album w stylu indie. Żarcik. A teraz pora na deser. A jest nim znany już, ale nadal gorący miłosny hymn (smark) sceny grime (bez smarków), czyli This Is The Girl z udziałem Kano, u którego Craig ma chyba do spłacenia wielki dług wdzięczności. To przecież Kane Robinson przywrócił do normalnego obiegu i pomógł odzyskać twarz. I nie na darmo nadstawiał karku dla Davida. Krejdżina W KOŃCU wzieła się w garść i wydoroślała. To już nie jest chłopaczek wskakujący do jacuzzi pod nieobecność rodziców swojej dziewczwyny (patrz Fill Me In). Na Trust me można usłyszeć mężczyznę, który przeżył swoje w showbiznesie, pozbył się kompleksów, a teraz jest wreszcie pewien siebie, gotów bronić swojego nowego materiału. Wprawdzie nigdy nie będzie on Maxwellem, Pattersonem czy innym Johnem Legendem, myśl o tym już dawno pochowałam, odśpiewawszy uprzednio nad nią żałobną piesń, JEDNAK Craig David jest w stanie nagrać dobry, równy album przy którym może nie objawi ci się Kriszna i nie dotrzesz do zakamarków swojej duszy, ale przynajmniej miło spędzisz kilka niezobowiązujących chwil. Dla nich warto zaufać Krejdżinie. Trust me to jego najbardziej konsekwentny album od czasów Born To Do It. Sprawdź i zaufaj mu ściągając stąd jego najnowsze wydawnictwo, albo kupując wlasną kopię.
Tracklist:
01. Hot Stuff (Let's Dance)
02. 6 Of 1 Thing
03. Friday Night
04. Awkward
05. Just A Reminder
06. Officially Yours
07. Kinda Girl For Me
08. She's On Fire
09. Don't Play With Our Love
10. Top Of The Hill
11. This Is The Girl
02. 6 Of 1 Thing
03. Friday Night
04. Awkward
05. Just A Reminder
06. Officially Yours
07. Kinda Girl For Me
08. She's On Fire
09. Don't Play With Our Love
10. Top Of The Hill
11. This Is The Girl
3 komentarze:
jako, ze mowisz, ze nie jest zle to sie zapoznam.
a moglabym prosic o wrzucenie 'Born To Do It'?
Mówisz, masz. Wkrótce.
dzieki, czekam.
Prześlij komentarz