czwartek, sierpnia 24, 2006

Selekcja Siostry: Susheela Raman



Susheela Raman urodziła się w Londynie w tamilskiej rodzinie. Wychowywała się w Australii w domu pełnym muzyki karnatackiej (tradycyjna muzyka południowych Indii). Jako zbuntowana nastolatka zainteresowała się czarną amerykańską muzyką - soulem, bluesem, funkiem i już w wieku 16 lat stanęła na czele własnego funkowo-soulowego zespołu w Sydney. W 1997 roku przeprowadziła się do Londynu, gdzie poznała gitarzystę i producenta, Sama Millsa, który zasłynął dzięki pracy z muzykami z Afryki i Bangladeszu. Razem z nim Raman zaczęła pracować nad nowym, inspirowanym kulturą indyjską i zachodnią brzmieniem, które stopniowo zaczęło zmieniać się w angielskie piosenki, teksty w sanskrycie, kompozycje własne i nowe interpretacje karnatackiego repertuaru. Po trzech latach eksperymentów powstała debiutancka płyta Salt Rain wydana w 2001 roku i nominowana do nagrody Mercury. We wrześniu 2005 roku artystka powróciła z rewelacyjnym, przebogatym brzmieniowo albumem Music For Crocodiles.


Trzecia płyta Susheeli Raman to świadectwo artystycznej dojrzałości. Jest to płyta zarówno lekka i refleksyjna, tryskająca twórczą energią, przepełniona silnymi emocjami i ambitną muzyką. Przyciąga słuchacza coraz bliżej, by rozciągnąć przed nim szeroki pejzaż. Na płycie Raman jawi się już jako prawdziwa brytyjska artystka i spełnia nadzieje, które zrodziły jej wcześniejsze nagrania. Artystka czerpie ze swego bogatego dziedzictwa kulturowego. Jest to najważniejszy temat przewijający się w całej twórczości Raman. Za pomocą swego głosu, kultury i piosenek tworzy nową tożsamość.

Co ciekawe, nowa płyta jest zarówno bardziej angielska i bardziej indyjska niż poprzednie: Salt Rain i Love Trap. Ponad połowa piosenek została nagrana po angielsku (jej język ojczysty). Raman ponadto daje się tu poznać jako utalentowana autorka piosenek (wystarczy wspomnieć What Silence Said i The Same Song). Co więcej, na poprzednich płytach muzycy z różnych stron świata grali piosenki hinduskie, tym razem zaś, muzycy indyjscy wykonali piosenki po angielsku. Płyta zyskuje ponadto nowy wymiar dzięki nagraniom w studiu w Indiach, a także w Wielkiej Brytanii i Francji. Obecność hinduskich artystów dodaje płycie optymizmu, lekkości i głębi. Jest to o dziwo pierwsza płyta Raman, na której wystąpili Hindusi.

Bardzo udane okazały się sesje w Madrasie. Słychać to doskonale w filmowo-symfonicznych piosenkach Meanwhile, Chordhiya i What Silence Said, czy pełnych żaru partiach viny w wykonaniu Deviego na Light years i skrzypiec Kannana na What Silence Said, dwójki odważnych muzyków z ogromnym bagażem południowo indyjskiej kultury i tradycji. Wreszcie na płycie pojawia się także repertuar indyjski: mistyczna tamilska piosenka Sharavana, przywołuje południowo-indyjskiego boga Muruga. Inna z kolei, Idi Samayam (pol. "nadszedł czas") została skomponowana przez osiemnastowiecznego śpiewaka-świętego, Tyagaraja. Tutaj pojawia się w hipnotycznym rytmie funky.

Trudno wskazać granice między elementami hinduskimi, afrykańskimi i europejskimi, bowiem wszystkie ściśle na siebie nawiązują i łączą się ze sobą. Wystarczy posłuchać Music for Crocodiles, gdzie tabla Arefa Durvesha łączy się z asymetrycznym wschodnio-afrykańskim groovem, zaś bluesowy głos Raman może z równym powodzeniem pochodzić z Addis Ababy, Mumbai czy Chicago. Warto dodać, że na organach Hammonda wspaniale zagrał Malian Chek Tdjen Seck, muzyczny ojciec chrzestny Paryża. Light Years zostało nagrane w Madrasie. Południowo-indyjska melodia zmieniła się tu w delikatną angielską piosenkę o miłości. Meanwhile to kompozycja Raman zaśpiewana po angielsku, ale oparta na rzadkim południowo-indyjskim raga, Kanyakangi, nadającym całości namiętny, uwodzicielski klimat. Susheela po raz pierwszy zaśpiewała również po francusku (l'ame volatile).


P.S. Tak naprawdę to znalazłam to w internecie a nie napisałam sama ale tak mi się nie chce. A Susheelę bardzo lubię i serdecznie polecam. Tylko pisać mi się nie chciało. Że już nie wspomnę jak walczyłam z edycją tego posta.
P.S.2 Zaraz dam kawałki z płyty MFC.

Brak komentarzy: